środa, 30 listopada 2016

Jestem,żyję, oddycham,wegetuję.

Dawno tu nie zaglądałam, nie czułam potrzeby pisania. Właściwie nadal tej potrzeby nie czuję, więc do następnego 💋

środa, 13 stycznia 2016

Be fit, be chill.

Noworoczna edycja ChillBoxa, kolejna, która podbiła moje serce.
Pierwszym produktem jest żel oczyszczający do twarzy z minerałami z wody geotermalnej od Gli Elementi.
Produkt bardzo trafiony, mój obecny żel do mycia twarzy jest już na wykończeniu i miałam kupić coś nowego, a tu Chill odgadł moją potrzebę i już nie muszę szukać :). Zapach jest trochę nieprzyjemny, ale jeśli żel spełni wszystko, co obiecuje producent, to jestem skłonna mu wybaczyć ten smrodek ;).
"Ostatni wykład" Randy'ego Pauscha, to wykład profesora informatyki, który w wieku 47 lat dowiedział się,że ma raka i niedługo umrze. Świadomość zbliżającej się śmierci, nie ogranicza go i nie zabija jego optymizmu. Książka z bardzo pozytywnym przesłaniem i inspirująca. Jak najbardziej jestem z niej zadowolona :).
A oto i główny powód zamówienia boxa- miętowy shaker od Gym Hero z motywującym napisem "Never give up". Shaker ma pojemność 700 ml i ma siteczko, które doskonale sprawdzi się przy piciu wody ze świeżymi owocami. Niedawno rozpoczęłam przygodę z dietą i ten shaker bardzo mi się przyda :).
Ryżowy masko-peeling od Calaya. Takie 2 in 1, dodasz jogurt do produktu i masz maseczkę, zmieszasz z hydrolatem i otrzymujesz peeling. Super sprawa <3
Kilka kartek od Projekt Planner z planem żywienia. Kolejny hit. Przy mojej przygodzie z dietą te karteczki będą bardzo pomocne.Co prawda mogłoby być ich więcej, ale te, które mam mogę skserować i będzie git :).
Batonik jabłko z cynamonem bez glutenu od Mixit. Słodycz ma od jabłek i daktyli, zdrowy, niskokaloryczny. No ideał :D
Ostatni produkt to krem do rąk z masłem Shea i masłem z dzikiego mango od Born to Bio. Krem nie jest mi obecnie potrzebny, bo używam wiśniowego z Pretty Boxa, ale ten ma długa datę ważności (do 2018), więc na pewno po niego w końcu sięgnę :) I plus za zapach.
Jeżeli każdy box będzie na takim poziomie, to wróżę nam długą współpracę :D.

sobota, 2 stycznia 2016

Nowy rok, nowa ja?


Dwa dni temu miałam opublikować podsumowanie roku 2015. Ale nie zrobiłam tego, bo nie chcę podsumowywać roku, który zabrał mi syna. A wszystko inne nie ma absolutnie żadnego znaczenia w obliczu 19 czerwca.
Życzę i sobie i Wam lepszego roku.

wtorek, 15 grudnia 2015

Pretty, I'm so pretty.

Dziś będzie o tym jak skusiłam się na Pretty Box. Do wyboru są dwie opcje: albo pudełeczko Basic- czyli 4 kosmetyki pełnowymiarowe za 45 zł, lub wersja Premium składająca się z zawartości Basic z dodatkowym kosmetykiem za 65 zł. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym poprzestała na wersji podstawowej ;) A oto co znalazło się w boxie premium:

Próbki Bebików od Missha. Do tej pory byłam wierna Skin79,ale ostatnio w kazdym boxie sa ich probki i zaczęło mi się to trochę przejadać, więc z ogromną ciekawością wypróbuję te, które przyszły w Pretty Boxie.
Krem do rąk Attirance o zapachu wiśni. Jest to produkt dodany tylko do wersji premium pudełeczka. Ma 50 ml i kosztuje 39 zł. Bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej powłoki na skórze, co dla mnie jest wielką zaletą tego kremu. Pachnie bardzo ładnie, ale jak dla mnie o ten zapach w ogóle nie przypomina wiśni :).
Odżywczy olejek regenerujący końcówki z czarnuszki od Kardashian Beauty.Według producenta olejek ten ma dogłębnie nawilżyć włosy, nadać im wewnętrznej siły i grubości. Nie wypróbowałam go jeszcze, ale jestem ogromnie ciekawa efektów.
Mydełko naturalne od firmy Niebieski Kwiat. Zawiera same naturalne składniki (opis widoczny na zdjęciu). Pachnie dość przyjemnie. Coś więcej napiszę jak tylko go zacznę używać.
Kolejny produkt od Niebieskiego Kwiatu to balsam. Same naturalne składniki: olej kokosowy, masło kakaowe, pomarańcza i kwas hialuronowy. Zawiera też wosk pszczeli, olejek eteryczny i ocet jabłkowy. Nie ma konserwantów i dlatego jego data ważności to marzec 2016. Jestem go ciekawa, ale niestety zapach ma dość odpychający :P.
Peeling bambusowy od Ekoa. Oparty na bocheńskiej soli leczniczej, czyli na soli bogatej w biopierwiastki : sód, chlor, wapń, magnez, potas, mangan, jod, brom, żelazo. Pachnie bardzo przyjemnie, dobrze złuszcza skórę i ją oczyszcza. Po pierwszym użyciu jestem jego fanką.
Dodatkowo znalazłam też maseczkę z arganem od Celii oraz kartkę z pięknym napisem "Otulam Cię ciepłem", na której z drugiej strony znalazły sie ręcznie pisane życzenia od pomysłodawców i wykonawców pudełka :).
 A żeby klimat świąt podtrzymać, znalazłam ręcznie robionego mikołaja (który już znalazł miejsce na mojej choince) oraz pierniczka od firmy Ciasteczka z Łapsz. Bardzo przyjemne dodatki, które zachęciły mnie do wykupienia subskrypcji na najbliższe 3 miesiące :).
Pudełeczko bardzo pretty, dla mnie 10/10 :). A będąc w temacie pudełeczek świątecznych, nie oparłam się po raz kolejny Chill Boxowi, w którym w tym miesiącu znalazłam: termofor z krowie łatki (cieszę się z niego jak mala dziewczynka :)), półkulę do kąpieli oraz peeling od firmy Nacomi, pomarańczowemasło do ciała od Harmonique, sol do kąpieli od Organique, 3 foremki na ciasteczka :), herbatkę owocowa Strażacki Grzaniec oraz książkę "Nie śpiewaj przy stole" (która nie bardzo trafia w mój gust, ale zbliżają się święta i mam dla niej nową właścicielkę). Dodatkowo była też próbka żelu pod prysznic z propolisem i mandarynka d Bee Yes zapakowana w organzową torebeczkę. Po raz kolejny Chill Box przyprawił moje serce o mocniejsze bicie i bez wahania zaopatrzyłam się w pudełko styczniowe :)

piątek, 20 listopada 2015

Czekolada nie pyta, czekolada rozumie.


I tak oto po raz kolejny zostałam dumna właścicielką Chill Boxa. Dostałam go co prawda już tydzień temu, ale z braku czasu dopiero teraz mogę napisać kilka słów.
Główną ideą listopadowego boxa była czekolada. Pierwszy akcent czekoladowy stanowi nieprawdopodobnie słodko pachnąca świeczka Kringle Candle Hot Chocolate. Kringle osobiście uwielbiam, nie jestem natomiast do końca przekonana do tej świeczki, pachnie bardzo czekoladowo i zastanawiam się czy po zapaleniu, ten zapach nie będzie dla mnie zbyt przytłaczający. Ale dopóki nie spróbuję, nie będę o niej negatywnie pisać :). Następnie znalazłam duże opakowanie organicznego multikremu z masłem shea i olejkiem jojoba firmy Bjobj. Krem jest wielozadaniowy, można go stosować na twarz, do rąk i na całe ciało. Bardzo się z niego cieszę i mam nadzieję,że dobrze zadba o moją twarz podczas zimy. Kolejnym rarytasem jest naturalne kakao od Pizca Del Mundo. Produkt o tyle fantastyczny,że jest naturalny, ma niska zawartość tłuszczu, przez co jest mniej kaloryczne i generalnie można go pić, jak i używać do pieczenia. Produkty Pizca Del Mundo znam już od jakiegoś czasu, jestem wierną klientką, regularnie zaopatrującą się w ich kawy i czekolady. Ale o tej firmie mam w planach napisać osobną notkę. Następny produkt to maska kakaowa od Yasumi. Ma ona za zadanie pobudzić mikrokrążenie, oczyścić pory i uregulować pracę gruczołów łojowych. Nie wypróbowałam jej jeszcze, ale szykuje mi się wolny weekend i wtedy się porozpieszczam w każdy możliwy sposób :). Ostatnim czekoladowym produktem jest żel pod prysznic czekoladowo-żurawinowy od Dresdner Essenz. On równiez jest wielozadaniowy, nadaje się do mycia ciała i włosów. Zawiera cenne oleje i masło kakaowe, ma bardzo przyjemny zapach i wzbudził moja ogromna sympatię. Dodatkowo, jak w każdym Chill Boxie jest i książka. Tym razem padło na romas "Anglik Zakochany. Miłość w zapadłej dziurze we Francji". I to jest jedyny bubel Chill Boxa. Po pierwsze nie lubię romansów, a po drugie jest to trzecia część całej serii i żeby ją przeczytać, wypadałoby chyba zdobyć dwie pierwsze części. Mam już jednak pomysł, żeby ta książkę sprezentować siostrze na Mikołaja ;). A propos Mikołaja, ekipa Chill Boxa uradowała swoje klientki dokładając do pudełeczek maseczkę od Skin79 właśnie jako prezent na Mikołaja <3. Oczywiście znalazłam również górę rabatów. Po raz kolejny Chill Box zmiażdżył konkurencję w przedbiegach, a z tego co wiem grudniowe pudełeczko rozeszło się w 10 dni i miałam szczęście się na niego załapać :).

niedziela, 25 października 2015

Chill out and ChillBox

Miniony tydzień był szalony, nie miałam czasu dosłownie na nic, a wszystko musiało być zrobione. To był okres, gdy człowiek żałuje, że doba nie ma 25 godzin. Dlatego dopiero dziś znalazłam czas na relaks. I to relaks przez duże "R" jako że dostałam kolejnego ChillBoxa. Zdjęcie robione na szybko, więc jakość musi zostać wybaczona ;).

Nie ukrywam,że w pierwszym rzędzie zamówiłam go ze względu na obiecywany Crystal Peeling od Skin79 (po pierwszym użyciu efekt WOW, skóra gładka i promienna), ale pozostała zawartość również wywołała szeroki uśmiech na mojej twarzy. No bo jak się nie cieszyć kiedy widzisz ukochaną Earl Grey od Ambasady Herbaty? I to w dodatku z zaparzaczem w kształcie cytrynki <3. Dla uprzyjemnienia chwil z herbatką jest kryminał Massimo Carlotto "Krwawy blues". Uwielbiam kryminały i ta pozycja książkowa przypadła mi bardziej do gustu niż książka z poprzedniego pudełeczka. Opis książki zapowiada interesującą lekturę :). Oczywiście ideą boxa jest dbać o naszego ducha i ciało, więc i dla ciała znalazłam cudeńka. Poza wspomnianym wcześniej peelingiem od Skin79 znalazłam również żurawinowy płyn micelarny GoCranberry od Nova Kosmetyki. O kosmetykach tej firmy naczytałam się dużo pozytywnych opinii,a że akurat mój obecny płyn się skończył więc GoCranberry jest jak znalazł :). Dobrze oczyszcza i odświeża skórę, nie podrażnił mnie i myślę,że po zużyciu go kupię następne opakowanie. Szczególnie,że cena nie jest bardzo odstraszająca- 17 zł.
Kosmetykiem z wyższej półki (47,78 zł) jest natomiast nawilżająco-odżywczy żel pielęgnacyjny z czystego Aloesu od Aubrey. W swoim składzie zawiera aż 98% czysty ekstrakt z liści aloesu. Producent obiecuje nawilżenie, odżywienie i złagodzenie podrażnień skóry. Zalecany jest dla osób z cerą skłonną do trądziku, łuszczycy, przy oparzeniach słonecznych i termicznych. Same plusy, zero minusów. Mnie osobiście przed pierwszym użyciem powstrzymuje jedynie zalecenia producenta "stosować na dotknięte obszary skóry". Bo póki co na mojej twarzy nie ma "dotkniętych obszarów". Myślałam o używaniu go jako swego rodzaju serum po peelingach, ale dopóki nie zgłębię tego tematu, to żel poczeka. Tak czy inaczej w październiku ChillBox rządzi :). Listopadowe pudełeczko też już zamówiłam, bo obiecują kakao naturalne od Pizca Del Mundo (znam,pijam nałogowo,kocham do szaleństwa) oraz świeczuszkę o zapachu czekolady od Kringle. Wszystko, co tygrysy lubią najbardziej :).


czwartek, 15 października 2015

W zachodzie i wschodzie słońca Ty będziesz ze mną do końca...

"Przyjmij pomoc gwiazd i nieba,
nie odrzucaj duszy mej krwawiącej,
smutkiem się podzielić trzeba,
z kwiatem,z drzewem i ze słońcem..."





Jak pęknięte serce nauczyć bić na nowo? Ono przestało bić wraz z ustaniem bicia Twego serduszka. Mówią, że nie wiesz co posiadasz dopóki tego nie stracisz. Nieprawda, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co miałam, ale naiwnie wierzyłam, że to będzie trwało wiecznie. Miałeś się urodzić 23 października, to za kilka dni. Synku, czy tak trudno było poczekać te kilka tygodni? Czy Twoje serduszko musiało przestać bić 19 czerwca?

Nie płacz, kochana Mamo
ja patrzę na Ciebie co rano...
Jak tylko oczka otworzę
i skrzydła anielskie rozłożę
to zaraz lecę do Ciebie
pomimo, że jestem tu - w Niebie.

Lecę, by Ciebie utulić,
do serca mego przytulić,
głaskać Twe włosy rozwiane
i skleić serce złamane.

I znajdziesz mnie w listku na drzewie
I wiatru ciepłym powiewie
I w jasnym słońca promieniu
I w ptaku, co siadł na ramieniu.

W Tatrach i w szumie morza
W tęczy łuku, barwnym jak zorza
W Tatusia czułym uścisku
Bo jestem tak bardzo blisko...

I śpiewam Ci liści szelestem
I kocham - przy Tobie jestem
w zachodzie i wschodzie słońca.
Ja będę z Tobą do końca...

 (Aleksandra Szmajda)

To wszystko co mi zostawiłeś po  sobie... Dwie kreski niosące nadzieję i zdjęcie z usg.

"Niech staną zegary, zamilkną telefony,
Dajcie psu kość, niech nie szczeka, niech śpi najedzony,
Niech milczą fortepiany i w miękkiej werbli ciszy
Wynieście trumnę. Niech przyjdą żałobnicy.

Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije
I kreśli na niebie napis: „On nie żyje!”
Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych,
Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.

W nim miałem moją Północ, Południe, mój Zachód i Wschód,
Niedzielny odpoczynek i codzienny trud,
Jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew.
Miłość, myślałem, będzie trwała wiecznie: myliłem się.

Nie potrzeba już gwiazd, zgaście wszystkie, do końca;
Zdejmijcie z nieba księżyc i rozmontujcie słońce;
Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień.
Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się."

 (W.H.Auden Blues Pogrzebowy)