Z pierwszym konkretnym wpisem czekałam na coś wyjątkowego. I
właściwie długo czekać nie musiałam, bo oto wczoraj kurier zadzwonił do mych
drzwi z porcją relaksu. Oto wrześniowy Chill Box.
Zamówiłam go ze względu na
obiecywaną maseczkę różaną ze Skin79.
Ale reszta produktów też wzbudziła we
mnie dreszcz emocji. Ideą przewodnią Chill Boxa jest dbanie o nasze ciało i
ducha. O ducha ekipa Chill Boxa zadbała dodając książkę Carole Mortimer „Historie
filmowe”. Co prawda nie jestem zwolenniczką tego typu powieści, ale kto wie
może mnie wciągnie ;).
Dla ciała w
pudełeczku znalazło się 5 próbek kremów BB Skin79 oraz niewielkie pudełeczko z
kremem zawierającym śluz ślimaka. Opakowanie niewielkie, ale wiem że bardzo
wydajne, gdyż jedno już posiadam i od 14 dni używam codziennie, a jego jakby w
ogóle nie ubywało.
Następnym produktem jest olejek arganowy z Biotanic. O
zaletach tego olejku jest wiele informacji w internetach, więc nie ma potrzeby żebym się o
nim rozpisywała.
Kolejny produkt w pierwszej chwili wzięłam za truskawkowy
jogurt do picia, a to przez buteleczkę, która wygląda jak taka z jogurtem. Na
szczęście zanim spróbowałam wypić zawartość, przeczytałam etykietkę ;) i
okazuje się, że to co wzięłam za jogurt, to w rzeczywistości jest ekologiczny żel
pod prysznic o zapachu truskawki Born To Bio.
Dla osłody można znaleźć wegański
batonik Aloha- Zmiany Zmiany. Owszem w smaku zły nie jest, ale cena takiego
batonika (6.99 według informacji w pudełeczku) trochę odstrasza.
Ostatnim produktem
jest słoiczek do picia. Boom na te słoiczki co prawda już minął, ale nigdy nie
szłam za tym co modne i się z niego cieszę
jak dziecko.
O Chillboxie dowiedziałam się stosunkowo niedawno i aż się chce
zakrzyknąć „Gdzie byłyście całe moje życie ?” ;).